

Poznaj nasz zespół:



Firiel
Patrycja Dziech
Lama przewodnicząca - pomysłodawca i organizator.
Z wykształcenia polonista i technik weterynarii, z zawodu bibliotekarz, z pasji literat. Serce zostawiła w Helu, gdzie (po staniu się bogatą i sławną!) zamierza zamieszkać i otworzyć pensjonat dla podróżujących ze zwierzętami. Kocha morze, ale ucieka z krzykiem przed glonami Wychowuje dwójkę czworonożnych dzieci, robi świeczki, wypala w drewnie, maluje obrazy i najważniejsze: dużo pisze.

Blade Runner
Urodził się w dokach bezimiennego miasta na krańcu galaktyki. Porzucony w rurze kanalizacyjnej, wychowany przez inteligentne szczury. Niewiele wiadomo o tym jak dostał się na pokład gwiezdnego frachtowca, zmierzającego w stronę marsjańskich kopalni. Młodość prześnił w kriośnie. Najwspanialszy okres jego życia był narkotykowym przywidzeniem. Uleciał tuż po przebudzeniu. Pozostało wspomnienie ledwie nirwany niewinności.
Na Marsie pracował do upodlenia w kopalniach trivium, by napchać kieszenie chciwych korporacji. Ojcem był dla niego android patrolowy. Przekazał mu jedną jedyną mądrość: "Śnimy, że żyjemy pokąd nie prześnimy siebie". Po pięciu latach wykuwania charakteru w marsjańskich sztolniach postanowił się raz na zawsze przebudzić. Przyłączył się do rebelii androidów i wraz z nimi zbiegł w stronę Ziemi. Tam stał się zwykłym szarakiem. Zakamuflowany pośród nijakości ziemskiego społeczeństwa, wspominał swoją kosmiczną odyseję.
Z czasem przywykł do ludzi. Polubił piłkę nożną i literaturę. Znalazł kobietę. Przestał postrzegać siebie jako obcego i zbiega. Świadom jednak, że to wszystko jest jedynie kolejną warstwą snu o istnieniu żył w strachu przed ostatecznym przebudzeniem.
Postanowił zostać pisarzem. Nie dla sławy. Po to, by móc podtrzymywać swój sen. Żeby śnić i definiować siebie oraz rzeczywistość cały czas na nowo. Czyż realność to nie fikcja, tylko kiepsko napisana?

MB
Mogłaby być na przykład projektantką mody.
Albo wędrowną edukatorką.
Mogłaby mieć dom nad morzem albo w lesie.
Lub też gospodarstwo i pole za stodołą.
Mogłaby uczyć języka polskiego Polonię na wschodzie (nawet hen! w Kirgistanie).
Jechać na wolontariat.
Okrążyć glob z plecakiem i wyciągniętym kciukiem.
Mogłaby być żoną Holendra, emigrantką w rozwiniętym kraju.
Mogłaby być gdańszczanką albo doktorantką. Wykładałaby na uczelni, starałaby się o granty, pisała podania i kosztorysy.
Mogłaby rysować infografiki na szkoleniach albo przemawiać publicznie.
Mogłaby być prezenterką radiową albo redaktorką kwartalnika w stolicy.
Mogłaby być pieśniarką śpiewającą na biało w lnianej sukience i sandałach noszonych od wiosny do jesieni.
Lub też ekscentryczną artystką (bo czyż nie takie właśnie są artystki?), wystawiającą swoje rysunki i opowiadającą o nich z natchnieniem w oczach. Używałaby przy tym wielu trudnych słów i metafor.
Mogłaby być ilustratorką książek dla dzieci.
Copywriterką w dużej firmie. Słabo opłacaną pracownicą poważanej instytucji kulturalnej.
Mogłaby być Kreatorką, Wizjonerką, Inspiratorką.
*
Nie jest nikim z tej listy. Ale pisząc, może być każdym.

JackiePunk
Pisarz amator i czytelnik na stopniu zaawansowanym. Uwielbia kryminały i wszelkie twory Stephena Kinga. Z chęcią obejrzy film każdego rodzaju, ale od melodramatów trzyma się daleko. Próbuje pisać opowiadania z nutką grozy, od których na ciele pojawiają się dreszcze, a serce zaczyna bić szybciej. W świecie rzeczywistym osoba nieśmiała, jednak w swojej wyobraźni przebojowa i nie bojąca się niczego.

William Burn
Młody poeta i pisarz, fan mroku, fantasy oraz horrorów. Para się pisaniem krwawych
i psychodelicznych tekstów jako pisarz, natomiast w poezji obnaża swoje wewnętrzne ja ukryte za płaszczem i pseudonimem.

Vincent Tell
Solidnie skonfundowany otaczającą rzeczywistością, przeżywszy długie dekady w poszukiwaniu
straconego sensu doczesności, będąc już w jesieni życia odkrył, iż sekretne składanie liter uszczęśliwia
go znacznie bardziej niźli liter tych nonszalanckie nieskładanie. Okrutnie oszołomiony owym
odkryciem, postanowił wieść odtąd żywot sumiennego skryby.
Domniemywając jednakże, iż czujny czytelnik ochoczo odmówi czytania prozy podrzędnej,
powierzchownej i przyziemnej, zdecydował, że będzie w swych utworach unikać personalnych
perypetii, emanowania patetyczną i pretensjonalną emfazą oraz frywolną fanfaronadą. Odtąd zatem
nie skleca teoretycznych traktacików ni kordialnych krotochwil, skupiając się sumiennie na tekstach
charakteryzujących się pełnym puryzmem, zarówno w formie, jak i w treści.

L3GTK
Ku zawodowi tłumów nie jestem wyrocznią (jeszcze), ekspertem we wszystkich dziedzinach (nie brakuje mi dużo), ani farmerem (tak, ten kaktus na oknie sam się wyschnął).
Jeśli ktoś spotkałby mnie na ulicy jeszcze pół roku temu, to jestem pewien, że z miejsca okrzyknąłby mnie informatykiem [gorszego sortu oczywiście, bo już w tamtym momencie odpuściłem sobie koszule w kratę (Dzięki ci świecie, za osoby, które wytłumaczyły mi, że nie jest to najlepszy wybór) i całodniowe przesiadywanie w piwnicy].
Doszedłem do wniosku, że każdego dnia można robić coś ciekawego. Raz mogę jeździć na rolkach, innym razem pograć na gitarze, czasem coś poczytać, by kiedy indziej znowu.... sadzić....ekhm... marchew.
Jeśli nigdy nie słyszałeś o hodowli gekona lamparciego, czy mrówek, co notabene wcale nie jest takie oczywiste, to zapraszam serdecznie do mnie! Nie takie wielkie oczy ma ten strach, to tylko złudzenie.
I pamiętajcie! Życia nie oszukacie. Macie wysoko postawioną poprzeczkę. Tak w ogóle, jeśli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie jesteś Tutsi, ani Hutu, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno bardzo, ale to bardzo ważne pytanie: Co lubisz w życiu robić, a następnie zacznij to robić. Akurat bycie ambasadorem Polski, wcale nie jest takie złe (Tony Halik potwierdza).