Człap, człap…
- dramalamaonline
- 1 wrz 2020
- 3 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 29 paź 2020
Nie powinienem się stresować. Po co się stresuję? Na pewno wszystko będzie dobrze.
Po co w ogóle ubrałeś te glany? Człapiesz w nich jak kaczka.
Co? Oczywiście, że nie!
Człap, człap…
Cholera, masz rację! Muszę iść je przebrać. Mamy w samochodzie jakieś trampki? W tych butach za bardzo rzucamy się w oczy.
Przestań, przecież żartuję, człap, człap… Jestem pewien, że to nie wina butów.
A niby czego?
Może tych pomalowanych na czarno paznokci?
Oh, skończ pieprzyć. Przecież to fragment prawdziwego mnie.
Oczywiście, czarna czerń i te sprawy. Człap, człap…
Zamknij się wreszcie, bo uznają nas za wariatów!
Mnie? To ty gadasz sam ze sobą, mnie nawet nie widać!
Cicho, ktoś idzie!
Drzwi się otwierają a moim oczom ukazuje się starsza kobieta niższa ode mnie o głowę.
Czy ona ma ręcznik na głowie?
To artystyczny turban, debilu!
Zaprasza mnie gestem do wnętrza domu. Wchodzę powoli do środka, starając się nie rozglądać za bardzo.
Człap, człap…
Pomieszczenia są niemal tak samo dziwne i ekstrawaganckie jak sama właścicielka tego budynku. Wygląda na dość zaawansowaną staruszkę, a mimo to zachowuje się jak nastolatka.
— Tak się cieszę, że przyszedłeś.. Ludzie zawsze, gdy tylko mnie zobaczą uciekają, gdzie pieprz rośnie. — Kobieta zaczyna chichotać jak jedna z moich koleżanek. Kiwam nieśmiało głową, nie wiedząc, co odpowiedzieć.
Dlaczego nikt nigdy nie zwraca na mnie uwagi?!
Może dlatego, że w gruncie rzeczy ciebie nie ma?
Jak to nie ma? A więc, z kim teraz rozmawiasz?
To akurat bardzo dobre pytanie.
Wchodzę głębiej, spoglądając na liczne wachlarze i kolorowe koraliki.
W rogu jest niedźwiedź! To wypchany niedźwiedź! Uciekajmy, bo ta wariatka zrobi coś podobnego z tobą, a później przyczepi do ciebie plakietkę z napisem „Debil metalowiec – przyszedł i dał się zabić staruszce”.
O co ci chodzi? Potrzebujemy teraz kasy.
A co z nią zrobisz jako wypchana podobizna? Kupisz sobie preparat do pielęgnacji statuetek czy innego gówna?
Jak ty nic nie rozumiesz!
Nie zachowuj się jak baba. Czuję się przy tobie jak w starym dobrym małżeństwie.
To zaczyna być chore…
Totalnie…
Kobieta zaczęła coś mówić, ale kompletnie nie zwróciłem na to uwagi. Zamiast tego uśmiecham się grzecznie, potulnie kiwając głową.
Wyglądasz jak pajac, kochanie…
Natychmiast przestaję i marszczę brwi w skupieniu. Dziwaczna staruszka zarzuca chustą wokół swojej szyi…
Wygląda teraz jak ten koleś z czarną pelerynką i dziwacznymi kocimi uszami.
Chodzi ci o Batmana?
Tak! Właśnie on! Też oglądałeś ten film?
… a następnie prowadzi mnie do pomieszczenia na tyłach domu. Stoi w nim stare, eleganckie łóżko oraz niewielki mebel z damskimi kosmetykami.
Czy to łóżko z namiotem?
To baldachim, idioto…
Byłem blisko…
Następnie kierujemy się do drugiego pokoju. W odróżnieniu do tamtego pomieszczenia, które jest zwyczajną sypialnią, to jest sypialnią urządzoną jak salon. Widać tu jedynie obrzydliwie pomarańczową kanapę, stary telewizor i coś co wydaje się być dywanem.
Ten pokój wygląda, jakby narzygał tu kot…
Przestań.
… A potem zjadł to i wyrzygał ponownie.
Wzdycham, a następnie kieruję się za kobietą, która znikła już w kolejnej części domu. Próbuję do niej podbiec elegancko, nie strącając żadnego wazonu z dziwacznych stolików porozstawianych w każdym kącie.
Człap, człap… Znowu brzmisz jak kaczka.
Bądź cicho chociaż przez pięć minut, do cholery!
Człap, człap!
Dom wydaje się być tak duży jedynie z zewnątrz. W wewnątrz jest to po prostu krzątanina pokoi, w której przeważają ściany. Dziwacznie pomalowane ściany. Czy tam był namalowany różowy pieróg?
Halo? Jesteś tam?
Oczywiście, kiedy jest potrzebny to go nie ma.
Kobieta siada na jaskrawo zielonej kanapie w głównym salonie. Jej żółta chusta rozkłada się, idealnie zasłaniając mebel. Widzę jak dyskretnie stara się poprawić turban na głowie. Przez te kilka chwil w oczy rzucają mi się czarne paznokcie.
Dobraliście się idealnie.
Wróciłeś!
Wcale nie…
Chowam natychmiast dłonie za plecami i zerkam nieśmiało na kobietę
— I jak, kochaniutki? — pyta z uśmiechem, częstując się rodzynką leżącą w misce na stoliku. — Jaka jest twoja decyzja?
Nawet mi się nie waż! Nie myśl o tym! Będziesz żałował tego do końca swoich dni.
Nie marudź.
Kiedy doczekasz się wnuków, będziesz im to opowiadał jako przestrogę, a nie wspaniałe młodzieńcze wspomnienie. Opanuj się, do cholery, słyszysz?! Opanuj się!
Nie dramatyzuj, to tylko chwilowe rozwiązanie.
Nic nie trwa dłużej niż chwilowe rozwiązania!
Teraz to ty zachowujesz się jak baba.
No i dobrze! Ktoś w końcu musi zachować zdrowy rozsądek!
No właśnie.
Uśmiecham się uprzejmie w stronę staruszki.
— Z przyjemnością będę u pani sprzątał.
No i przepadł!

Comments