top of page

Blade Runner: Recykling

Zaktualizowano: 29 paź 2020

Miasto było martwe. Budynki zwymiotowały zawartość swoich trzewi. Ulicą szedł raźno potok szczątków mebli i całej gamy innego, niepotrzebnego już teraz nikomu, cywilizacyjnego śmiecia. Blurb bardzo lubił ten aromatyczny stan rozkładu. Kompost kultury materialnej fermentował, wydając obrzydliwie piękny plon. Na zgliszczach starego porządku zakwitał w całej swojej różnorodności nowy. Najlepiej zaś kwitły trupy. Blurb istniał po to, by spijać nektar z porzuconych w pośpiechu przez apokalipsę trucheł. Na środku ulicy leżała kobieta. Niegdyś zapewne modna i atrakcyjna. Dla Blurba tym piękniejsza, im bardziej śmiertelna rana przecinająca ją w poprzek, zieleniła się w zgniliźnie. Jakież więc było jego rozczarowanie, kiedy po wielu dniach oczekiwania, skosztował w końcu dojrzewające mięso. Coś mu jednak nie podeszło.

- Co ci znów nie pasuje? Stół suto zastawiony, przystawki podano, a ty jak zwykle wybrzydzasz jak jakiś niewydarzony prawiczek. Żrej, nie malkontenć! – wypalił do niego Slurb, brat bliźniak z tej samej grzybni. Podobnie jak Blurb przywiany tutaj z Martwego lasu. Pięknie obaj wypączkowali na ściółce Megalopolis. Był to bowiem podatny grunt na wszelkiej maści popromienne wynaturzenia.

- Dobra już, dobra, chapnę sobie inną, może bardziej aldente tym razem. O! Tamta, przygnieciona bilbordem, wygląda na smakowity kąsek. I zesluził się ospale z nieapetycznych zwłok, po czym powoli, acz z fochem wypisanym na centkowanym na biało kapeluszu, jął podślizgiwać się ku nowej przekąsce.

- Nie śpiesz się – wypalił Slurb – mamy cały czas jaki pozostał. I przestań się burmuszyć, bo na widok twojej gęby przydrożne grzyby same się marynują!

- Sam jesteś grzyb, Muchomoris Radioactivus, trupożerca i trujok.

- Daj spokój. Przecież ktoś musi posprzątać ten cały bajzel. Budynków nie zjemy, musimy spokojnie poczekać aż same się rozlecą. Natomiast zwłoki! Ech, zwłoki poddamy utylizacji. Żeby świat nie zgnił i nie utonął w obłoku mięsior i komarów. Czy nie po to wygrzybowaliśmy? By zjeść stare nim przyjdzie nowe? No, to nie wybrzydzaj, Sromotniku. Istniejemy, bo coś innego postanowiło zdechnąć. Jesteśmy mu coś winni.

Blurb zmarszczył swe blaszki, obciągnął kapelusz i poślimaczył się ku nowej wyżerce. W końcu jego praca polegała na łączeniu przyjemnego z pożytecznym. Rzeczywiście, Slurb ma rację, chociaż nigdy w życiu mu tego nie przyzna otwarcie. Nie ma co narzekać. Tyle tego do zeżarcia. Ci… ludzie, czy jak im tam? Też zjadali więcej niż mogli unieść i dup! Proszę, jaki piękny upadek. Na szczęście grzyby mogą jeść ile chcą, ha!

A miasto? Co z tą potrzaskaną perłą w koronie ery człowieka?

Ano, miasto pławiło się w swym upadku.

Widać dobrze mu było w pastelowych promieniach czerwonego olbrzyma, jakim stało się Słońce. Czasu było dosyć, by nowe zdążyło się narodzić i zamarznąć.


Zdjęcie autora tekstu. Blade Runner


Comments


bottom of page